Dużym odzewem w ostatnim czasie mógł poszczycić się reportaż
(?)*
Filipa Chajzera – dziennikarza Dzień Dobry TVN, który ruszył na jedną z
warszawskich ulic z wydrukowanym znakiem
SS. Mężczyzna zaczepiał młodych ludzi i pokazując im symbol pytał się o jego
znaczenie. Odpowiedzi były różne: niektórym kojarzył się z Powstaniem Warszawskim, innym z
błyskawicami, a kolejni „bez bicia” przyznawali się do tego, że zwyczajnie nie
wiedzą do czego mogliby go przyczepić.
No cóż… ciężko jest jakkolwiek to skomentować. Jak zawsze,
kiedy w telewizji coś wyda się kontrowersyjne - Internet zareagował. Jeszcze
zanim TVN zablokował możliwość oglądania materiału na takich serwisach jak
YouTube.pl lub cda.pl pod publikacjami można było przeczytać komentarze, co
prawda o różnej treści, ale tym samym znaczeniu, np.:
„co to jest??.....błyskawice....no k!%@ica
człowieka bierze jak słyszy się takiego
barana...”
albo
„Nie wierzę, że panuje teraz taka tępota...”.
Faktycznie. Oglądając
fragment odcinka znanego programu
człowiek może się złapać za głowę i zadać sobie pytanie „co dzieje się z tymi młodymi
ludźmi i czyja to jest wina?” Otóż, odpowiedź jest prosta. Częściową winę za takie
sytuacje ponosi program nauczania. Specjalnie spojrzałam w książkę klasy I liceum, w której to obecnie „przerabiana” jest II wojna światowa. Jak się okazało, zostało wyjaśnione czym było SS,
w jaki sposób działało, lecz nigdzie nie widniał symbol tej nazistowskiej
formacji. Skąd więc zaczepieni na ulicy
ludzie mieli to wiedzieć? Skąd mają dowiadywać się o tak podstawowych rzeczach,
jak nie ze szkoły? Nie wszyscy przecież interesują się historią. Powiedzieć
można by, że obowiązkiem każdego Polaka jest znajomość takich rzeczy, albo chociażby
świadomość tego kto przyczynił się do śmierci
tylu naszych przodków. Tylko... przecież poczucie obowiązku się nabywa. I tutaj rodzi się kolejne pytanie: kto taki obowiązek powinien budzić?
Rodzice? Nauczyciele? Internet? Faktem
jest, że młodzież robi się coraz głupsza, albo inaczej: zwraca uwagę na rzeczy mało ważne, ale najśmieszniejsze w tym wszystkim jest, że wytyka
to telewizja. Ta sama, która przyciąga uwagę serialami tzw. „paradokumentami”, prostymi w odbiorze.
Dziennikarz za każdym razem, kiedy ktoś odpowiedział źle na jego pytanie łapał
się za głowę, przewracał oczami bądź w inny sposób pokazywał swoje
zniesmaczenie. Tylko właściwie, czego się spodziewał? W dobie „Szkoły”, „Ukrytej prawdy”, „Dlaczego
ja”...? Przecież to jest coś, co teraz króluje! Dlaczego telewizja, która przyciąga młodzież głupotami wytyka im niewiedzę? Dlatego, że kontrowersja dobrze się
sprzedaje. Ta samo jak wyżej wymienione programy. Która stacja nie puszcza
czegoś w tym stylu? Celebryci skaczą do wody ludzie: „WOW”, celebryci przebierają się za
innych celebrytów „WOW”, program o ekipie która tylko z racji „publicznej
telewizji” nie występuje nago „WOW”! Ludzie! Takie materiały jak ten Filipa
Chajzera powinien być apelem. Spójrzmy na siebie, zadajmy sobie pytanie: „czy ja
byłbym w stanie powiedzieć czym było SS”, „czy na pewno jestem osobą, która ma
prawo oceniać innych na podstawie kilkusekundowej migawki”?
Nie dajmy z siebie zrobić idiotów.
*Nie jestem pewna, czy mogę to tak nazwać.
Cześć, jestem Greca.
Od małego chciałam założyć tzw. "bloga osobistego". Mam nadzieję, że uda mi się jakoś go "pociągnąć". Mam nadzieję, że kogoś zainteresuje. Temat dzisiejszego posta co prawda stosunkowo dawny, jednak zastanawiał mnie już od jakiegoś czasu. Mam nadzieję, że też macie jakieś zdanie na ten temat i może nawet się nim podzielicie. Tymczasem, miłego wieczoru!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz